Pamiętacie
swoje pierwsze ślubne marzenie, pierwszego faceta o którym
pomyślałyście, że jest idealnym kandydatem na męża? Nie pytam tu o
świadome i racjonalne pomysły, pytam o tych facetów sprzed jakichś 10-20
lat, do których dziś wstydzicie się przyznać? :)
Ja zaczynam... Dawno, dawno temu, gdy wszyscy faceci w moim mieście
wydawali się totalnie beznadziejni, obiecałam sobie, że moim mężem może
być tylko jeden facet na świecie
:) Później do jego osoby dodałam całą otoczkę, która mi się z nim
kojarzyła i wyszło: "Wyjdę za mąż (gdy dorosnę) w Zakopanem... Na
skoczni... Za Martina Schmitta..." :) Pozdrowienia ze skoczni w Wiśle!!! :)
Ehh ten Martin.. też mial byc moim mezem ;) tylko ze u nas to miało być wielkie eleganckie przyjęcie, na sali balowej (w końcu taki skoczek to pewnie zarabia dobrze) ze sławnym ludźmi i ekskluzywnym jedzeniem.
Hahahahahaha też miałam wyjść za Martina! Tylko taki problem mały,że on o tym nie wedział:)
OdpowiedzUsuńOj ten Martin , też miał być moim mężem ehhh :)
OdpowiedzUsuńEhh ten Martin.. też mial byc moim mezem ;) tylko ze u nas to miało być wielkie eleganckie przyjęcie, na sali balowej (w końcu taki skoczek to pewnie zarabia dobrze) ze sławnym ludźmi i ekskluzywnym jedzeniem.
OdpowiedzUsuń